Tydzień temu jedliśmy sałatkę...
Śmiech i plany na następne miesiące...
W piątek sms: Jestem w szpitalu....
Odwiedziny....Przy windzie już wiem, że nie chcę wiedzieć. B6 to radiologia i onkologia... Na szóstym piętrze przy łóżku nr 16 obuch w głowę...
Rak ... Złośliwy...Przerzuty...
Patrzymy w jego pogodną twarz... Wesoły i spokojny facet ...
Żona wychodzi, aby nie widział ... Płacze na korytarzu.
Kumpel, przyjaciel, adwersarz w dyskusjach,....teraz przekonuje mnie, nas , że pojedziemy we wrześniu do...
Nie ważne już gdzie...
Po co on to mówi? Chce, abyśmy potwierdzili?
Kręci mi się w głowie , słowa są bez znaczenia...
Czy są jakieś , które mają znaczenie...???
Mówi o życiu... Doczesnym...Dlaczego nie mówi nic o ... ???
Sam nie wiem, jakiego użyć wyrazu...
Chciał jechać do Polski i robić porządek...Słuchał mnie jednym uchem, gdy studziłem go , że wielu naszych rodaków chce tego,
co jest, a wymarzone lepsze może nie zdążyć się urodzić...
Różni jesteśmy...Od dzisiaj jeszcze bardziej różni...
A jednak tacy sami, przecież ja , my nie jesteśmy wieczni.
Żona pyta , ja pytam... Niebiosa milczą...Jeszcze...
Piszę te zdania , aby nie pić...Trzeźwiej pić ...???
Świat już jest inny... Równoległy... Prostopadły...
Czarne dziury...Nie, jedna wielka czarna dziura...spirala...struna...
Jaka jest frekwencja ??? A jakie ma to znaczenia, gdy rozmawiasz z człowiekiem , któremu lekarze piszą zakończenie...???
Ja nie piszę, chcę jutro jeszcze z nim rozmawiać ...
Nawet o niczym ...
Ps.
Wiem, że jest Niebo...
Wiem, że jest Dobrze...
Wiem, że jest mi smutno....